Tajemnice i „skarby” jednego domostwa.
Po śmierci pani Hildegardy Chrzonszcz, która od urodzenia (rocznik 1926) była mieszkanką Nowej Wsi Królewskiej dane mi było, dzięki wspaniałomyślności i trosce o historyczną ciągłość dziejów członkom Rodziny – pani Dorocie Braunisch i jej mężowi oraz mojej koleżance Maryli Stankiewicz, powrócić po przekroczeniu progów domu pani Hildegardy do przeszłości Nowej Wsi Królewskiej. W tym domu, pod numerem 75 na ulicy Jagiellonów nieprzerwanie przez lat kilkadziesiąt mieścił się sklep kolonialny, a po II wojnie światowej sklep spożywczy. Pierwszym właścicielem domu i sklepu był Franz Warsitz. W 1933 roku dom kupili Anastazja i Adolf Chrzonszcz, kontynuując tradycję sklepu kolonialnego, później spożywczego aż do śmierci ojca w listopadzie 1953 roku. Tu właśnie urodziła się, wzrastała i przeżyła całe swoje życie pani Hildegarda.Kiedy znalazłem się w tym domu… oniemiałem… Poczułem, że czas się zatrzymał. Zobaczyłem pokoje urządzone wspaniałymi meblami z lat sześćdziesiątych XX wieku. Od razu pomyślałem: „To musi zobaczyć dyrektor Muzeum Śląska Opolskiego, pani Urszula Zajączkowska, ponieważ poszukuje właśnie całkowitego wyposażenia mieszkania z tych lat”. Do muzeum, oprócz mebli, które wybrała pani Dyrektor trafiły tam jeszcze takie „drobiazgi” jak: lustro, umywalka, pierzyna, firany obrusy, liczydło, które było narzędziem pracy pani Hildegardy Chrzonszcz, gdyż pracowała ona w księgowości Opolskich Zakładów Mleczarskich. Wyobraźcie sobie, Drodzy Czytelnicy jakie historia zatoczyła koło. Otóż kilka lat temu, dzięki desperacji kolekcjonera Henryka Słabego, udało się zachować autentyczne drzwi sklepowe z oryginalnymi reklamami sklepu kolonialnego, który mieścił się w budynku… przy ulicy Jagiellonów 75. Dzisiaj do tych wszystkich „skarbów” doszło jeszcze kilka notesów z zapiskami właścicieli oraz zdjęcia, których odkrycie „zapachniało eksploracyjną tajemnicą”. Otóż podczas inwentaryzacji i przygotowania zbiorów do Naszej Dzielnicowej Izby Regionalnej (o samej izbie będzie niżej) natrafiłem na zagadkowy obrazek bez szklanej szybki. Niepozorny, trochę zniszczony w drewnianej ramce obrazek Matki Boskiej ukrywał wspaniałe zdjęcie na twardej, brązowej tekturce. To piękne, lekko podniszczone zdjęcie ślubne, wykonane w atelier opolskiego fotografa Carla Weissa z Krakauerstrasse, przedstawia rodziców pani Hildegardy – Anastazję i Adolfa Chrzonszcz. Nietrudno było mi zidentyfikować bohaterów tego zdjęcia, ponieważ posiadałem już w swoich zbiorach kilka zdjęć tej rodziny, z lat trzydziestych. Zagadką jest dlaczego zostało przysłonięte kopią obrazka Matki Boskiej. Kto dziś może jeszcze to wiedzieć? Może spadkobiercy? Jeszcze dwie inne fotografie, na podobnych kartonikach z lat dwudziestych ubiegłego stulecia, których jestem posiadaczem, stanowią dopełnienie zagadki domu 75 w Nowej Wsi Królewskiej. Jedno wykonane przez fotografa Axmanna w Raciborzu, przedstawiające dwie panny w odświętnych strojach, oraz pierwszokomunijne zdjęcie dziewczynki, bez informacji o autorze i atelier w jakim zostało wykonane. To dziś tajemnice, lecz bliskie, bo związane z domem przy Jagiellonów 75. To wspaniałe uczucie – odkrywać zdjęcia ludzi, którzy tworzyli historię małej społeczności… tej najbliższej sercu, w której żyli moi pradziadkowie, babcia a teraz… ja. To wielka radość móc ratować i opisywać historie zatrzymane na brązowych kartonikach z faksymiliami znanych fotografów opolskich. Byłem wzruszony i pełen szacunku wobec spadkobierców Hildegardy Chrzonszcz, którzy przed sprzedażą domu zaufali mi i zapragnęli, aby materialne sprzęty, które stanowiły dorobek życia tego rodu trafiły w formie eksponatów do Naszej Wspólnotowej Izby Regionalnej, która powstała w tutejszej Szkole Podstawowej, a której uroczyste otwarcie nastąpiło z okazji 40 lecia owej szkoły (otwarcia Izby Regionalnej dokonał prof. St. Nicieja i przewodniczący Rady Miasta Dariusz Smagała). I właśnie kiedy pani dyrektor Muzeum Śląska Opolskiego przyjechała oglądać wyposażenie domu przy ulicy Jagiellonów 75 zaprosiliśmy ją do „wizytacji” Naszej Izby. Byliśmy ciekawi wraz z Henrykiem Słabym, który „walczył” o tę Izbę, zdania profesjonalisty, czy jest to tylko zbiór „przypadkowych rupieci” czy też to, co zgromadziliśmy ma znaczenie historyczne. Pani Dyrektor stwierdziła, że zdaliśmy egzamin z historii materialnej i archiwistyki. Jesteśmy tym bardziej dumni, że kilka eksponatów z Naszej Izby powinno trafić do Muzeum. Mianowicie: „Księga wpisów uczniów – absolwentów z lat 1865-1876” i „Praktyczny przewodnik domowego weterynarza”, wydany przez opolską aptekę „ Pod Lwem” mieszczącą się w Rynku. Myślę, że takich perełek dla pani Dyrektor mamy więcej i chętnie się tymi zbiorami podzielimy. Dlaczego o tym wszystkim piszę? Żeby zachęcić Państwa do zbierania i zatrzymywania materialnych sprzętów. Nie wyrzucajcie ich na śmietnik. Zanieście do Izby Regionalnej, albo wcześniej zadzwońcie do mnie lub pana Henryka Słabego. Uratujmy to co jeszcze można z historycznej materialnej substancji naszych przodków.
Ten artykuł też jest podziękowaniem rodzinie pani Hildegardy Chrzonszcz i Maryli Stankiewicz, za to, że są ludźmi wrażliwymi i przyczynili się do wzbogacenia zbiorów Izby Regionalnej oraz Muzeum Śląska Opolskiego.
Joachim Sosnowski
Tekst z Pisma Uniwersytetu Opolskiego INDEKS I-II 2010 r.