Przejdź do treści

KAPLICZKI I KRZYŻE PRZYDROŻNE

Historia kapliczek i krzyży przydrożnych w Nowej Wsi Królewskiej.

Wiara prostego ludu stworzyła tradycję budowania kapliczek. Są one ustawiane od średniowiecza przy drogach, na ich rozstajach, polach i cmentarzach w celach wotywnych lub dla upamiętnienia jakiś wydarzeń. Kapliczki wrosły w krajobraz również naszej dzielnicy, są jego szczególnym elementem, bowiem nam potomnym mówią o potrzebach duchowych naszych przodków. Stoją na straży wiary pokoleń – są jej świadectwem. Kapliczki to wyraz kontaktu z Bogiem poprzez sztukę, bo każda z tych budowli to swoiste dzieło sztuki – człowieka, który chciał w ten sposób zbliżyć się do Stwórcy. Każda z nich ma swoją autonomiczną, czasami legendarną historię Ich dzieje są wręcz niezwykłe, dlatego warto je z okazji Jubileuszu wydrzeć z nie-pamięci dziejów, by stały się własnością dzielnicowej wspólnoty.

Charakterystyczne dla regionu opolskiego są murowane dzwonnice, z kapliczkami w przyziemiu. W centrum ich największego skupienia, wokół Opola, nie ma prawie miejscowości bez takiego obiektu, a w niektórych występują po dwie lub trzy kapliczki – dzwonnice. Ich architektoniczna forma, nawiązująca do tradycji baroku i klasycyzmu, wykazuje charakterystyczną rustykalizację: poszczególne kondygnacje coraz węższe, dzielono gzymsami i uskokami, posiadają opracowane zwieńczenia.

DZWONNICA NA JAGIELLONÓW
Taka murowana trzykondygnacyjna kaplica zbudowana na koszt gminy w 1847 roku znajduje się przy ul. Jagiellonów (Wilhelmstr.). Na ostatniej kondygnacji zawieszony jest dzwon odlany z brązu który ufundowali: Jakob Kurpies – sołtys (Scholze), Kristek Wauszek – pierwszy ławnik (1 Schöffe), Franz Bias – drugi ławnik (2 Schöffe). Na dzwonie uwiecznione zostały nazwiska fundatorów, nazwa miejscowości (Königlich Neudorf) oraz data 1847. Zanim zbudowano kaplicę znajdowało się w tym miejscu drewniane zawieszenie, na którym umieszczony był dzwon, którym wydzwaniano „Anioł Pański”, śmierć, pożary. Pożar oznajmiano trzema krótkimi uderzeniami. Wewnątrz kaplicy – dzwonnicy znajdowały się niegdyś obrazy: Trójcy Przenajświętszej, Matki Boskiej Częstochowskiej, św. Józefa z Dzieciątkiem. Obecnie w kaplicy jest obraz i popiersie Chrystusa w koronie cierniowej i dwa obrazy: Matki Boskiej Opolskiej i Matki Boskiej Licheńskiej. Obraz Chrystusa pochodzi z kancelarii naszej plebanii a popiersie znalazła kiedyś na śmietniku nieżyjąca już parafianka – pani Wojtala. Od dwudziestu lat kaplicą opiekuje się mieszkanka z ulicy Solskiego – pani Łucja Kiziak. W 1985 r. kaplicę gruntownie wyremontowano i otynkowano tzw. barankiem.


PRZY STAREJ KUŹNI
Przy nieistniejącej już dziś  kuźni u zbiegu ulic Aleja Przyjaźni – Jagiellonów (Groschowitzerstr. – Wilhelmstr.) stała niegdyś drewniana kapliczka słupowa, wykonana z jednego pnia dębowego. Jej wysokość wynosiła 270 cm. W części przyziemnej był słup o przekroju kwadratowym (29 cm) z fazowanymi kantami. W zwieńczeniu kapliczki była latarenka z daszkiem czterospadowym, wspartym na czterech słupkach z prześwitami na cztery strony (wys. Latarenki z daszkiem: 100 cm, szer. 40 cm). Kapliczka stała na tyłach zabudowań kuźni do początku lat osiemdziesiątych. Po tym jak samochód ciężarowy najechał na nią i złamał ją, właściciel kuźni Paweł Kurpiers przekazał kapliczkę 24.10.1983 r. Muzeum Wsi Opolskiej w Bierkowicach. O pochodzeniu tej kapliczki – dość rzadkiego przykładu dawnej tzw. „małej architektury” ludowej – istnieją różne przekazy. W latach trzydziestych stary kowal twierdził, że kapliczka pochodzi z czasów, gdy domy budowano tylko z drewna. Większość przekazów wiąże pochodzenie kapliczki z jakąś epidemią. Wg zapisu z 1930 r. dyrektora ówczesnej szkoły w Nowej Wsi Królewskiej Valentina Kidalli w latach 1679-1681 szaleje w Opolu i w sąsiedztwie dżuma. W pielgrzymkach błagalnych lud modlił się o odwrócenie zarazy. Kiedy zaraza wygasła jako votum dziękczynne ufundowano ową kapliczkę przy kuźni. Jeszcze inne opowiadanie ma charakter legendarny. W Nowej Wsi Królewskiej miał panować tyfus. Wielu mieszkańców umarło. Wtedy to śniło się staremu kowalowi, że jeżeli postawi kapliczkę ludzie wyzdrowieją. Kowal tak zrobił i ludzie wyzdrowieli. Było to w roku 1823. W niszy kapliczki miała dawniej znajdować się drewniana figurka św. Rocha, patrona chorych i orędownika w czasie zarazy. W dokumentach Muzeum Wsi Opolskiej gdzie owa kapliczka dzisiaj się znajduje, jej powstanie datuje się na przełom XVIII i XIX wieku.

WALECKI 5

    Przy ulicy Józefa Walecki 5 (Bolkostr.) wzniesiono w I połowie XIX wieku kapliczkę w kształcie słupa, z głęboką wnęką zamkniętą półkoliście. W zwieńczeniu ścięta piramidka, zakończona metalowym krzyżem, flankowana w narożach czterema postumentami z krzyżami.[1] Tak opisana jest w „Katalogu zabytków sztuki w Polsce” z 1968 r, jedyna kapliczka z Nowej Wsi Królewskiej. O fundatorce kapliczki istnieje przekaz z 1937 r. K. Ludwiga (wtedy właściciela posesji): „Kapliczka na posesji Kotygów. Gdy prababcia Kotyga żyła i poważnie zachorowała, dowiedziała się od pewnej kobiety, że kiedy ktoś w chorobie czy w innych sprawach coś obiecuje, to się przeważnie spełni. Wówczas Kotygowa obiecała, że jeśli wyzdrowieje – zbuduje kapliczkę. Po tej obietnicy choroba z dnia na dzień ustępowała. Kiedy wyzdrowiała, ufundowała ową kapliczkę i postawiła w niej figurkę Matki Boskiej”. Na koniec pan Ludwig dodał, że kapliczkę zbudował jego ojciec w 1863 lub 64 roku jako wotum dziękczynne. Kapliczka wzniesiona jako samodzielna niegdyś budowla posiadała wnękę otwartą z trzech stron. Dziś z lewej strony przylega do budynku dawnej lodziarni. Z prawej strony znajdował się dom, spalony podczas bombardowania w 1945 r. Za kapliczką był ogródek. Z relacji najstarszych mieszkańców tej okolicy wynika, że opisywane w źródłach krzyże na postumentach narożnych już nie istniały po 1945 roku. Nie istnieje również żelazny płotek z furtką okalający kapliczkę do 1965 r. Do początku lat sześćdziesiątych kapliczką opiekowała się rodzina właściciela lodziarni, która wyemigrowała do Niemiec. W roku 1965 nowy proboszcz parafii ks. Paweł Kałuża poprosił parafianina Henryka Sceplika z ul. Walecki o wyremontowanie jej. Pan Sceplik otynkował kapliczkę i wmurował wtedy metalową ramę z szybą we wnęce od frontu kapliczki. Wnęki boczne już wtedy nie istniały (prawdopodobnie zamurowane z chwilą kiedy powstał budynek lodziarni). Od tamtej pory kapliczka nie była odnawiana i popadała w ruinę aż do 1996 r. Kiedy zapoznałem się z historią kapliczki postanowiłem przywrócić ją do dawnej świetności przy udziale ludzi dobrej woli. Ponieważ kapliczka ta znajdowała się w rejestrze zabytków, wszelkie prace związane z odnowieniem jej należało wykonać pod nadzorem Państwowej Służby Ochrony Zabytków. Po załatwieniu wszelkich formalności otrzymaliśmy zgodę na remont. Wydział Kultury i Sportu U.M. w Opolu przyznał pewną dotację i wspólnie z radnym miasta – panem Czerwińskim i rzemieślnikiem z Nowej Wsi Królewskiej – Helmutem Baumanem, który wykonał wszystkie prace remontowe, zabytkowa kapliczka przy ul. Walecki wróciła do dawnej świetności. W niedzielę w dzień odpustu 15 czerwca 1997 r. ks. proboszcz Józef Rugor poświęcił odnowioną kapliczkę wraz z zakupioną nową figurą Matki Boskiej, wyrażając nadzieję, że już nigdy nie popadnie w ruinę.

 

ALEJA PRZYJAŹNI 39

    Przy Alei Przyjaźni 39 (Groschowitzerstr.) na posesji rodziny Ignac, wcześniej Mikoszek a przed wojną Widera, znajduje się murowana kapliczka zbudowana w 1885 roku przez Józefa Grzeschika. Kapliczka jest poświęcona Matce Boskiej. Podstawę stanowi kwadrat o boku 86 cm. Składa się ona z dwóch części, oddzielonych gzymsem. Pierwsza część ma wysokość 122 cm, druga ok. 150 cm. W tejże części znajduje się przeszklona wnęka w której umieszczona jest figura Matki Boskiej Niepokalanej. Niegdyś znajdowała się tutaj kopia prawie naturalnej wielkości figury Matki Boskiej, która po dziś dzień jest starannie przechowywana w domu właścicieli – państwa Ignac. Zwieńczeniem kapliczki jest daszek na którym znajduje się duży krzyż z Chrystusem. O powstaniu tej kapliczki istniał w parafii następujący przekaz: „Przed wieloma laty, pewien mężczyzna chodził na pielgrzymki na Górę św. Anny. Pewnego razu, kiedy zachorował śniło mu się, że powinien wybudować kapliczkę. Kiedy ją zbudował choroba ustąpiła. Co roku przechodząc tędy pielgrzymi, udający się na Górę św. Anny zatrzymywali się przed kapliczką, aby się pomodlić. W kapliczce znajdowała się figura Matki Boskiej. Kolejny właściciel domu i kapliczki Johann Widera sprzedał pewnego razu tę figurę, ale ona w niewyjaśniony sposób wróciła znów na swoje miejsce. (ten motyw cudownego powrotu świętych obrazów lub figur jest bardzo popularny w podaniach ludowych). O dużej Figurze Matki Boskiej, która jest pieczołowicie chroniona w jednym z pokoi właścicieli także opowiadano legendę: Mieszkający jako lokator w domu Kampów, przy Alei Przyjaźni 39 – Józef Grzeschik zamówił u pewnego snycerza w Chróścicach dużą figurę Matki Boskiej. Po powrocie do domu opowiedział o tym swojej żonie. Ona jednak skarciła go za to, gdyż mieli mało pieniędzy. Kilka dni później przyśniła mu się Matka Boska i powiedziała do niego: „Józefie, chcę przyjść do twojego domu; nie będę kosztować więcej niż 14,80 marek.” Po kilku tygodniach przywiózł ktoś zamówioną figurę i zażądał rzeczywiście tylko 14,80 marek. Wzruszony Grzeschik rozpłakał się. Kilka lat później pan Grzeschik chciał figurę przekazać synowi mieszkającemu w Groszowicach. Gdy wszystko było już przygotowane, nagle stary Grzeschik zaczął robić problemy z oddaniem figury synowi, ponieważ w spiżarni po raz kolejny ukazała mu się Matka Boska i przestrzegła go przed tym krokiem, gdyż u syna Grzeschika nie miałaby należytego miejsca. Zrozumiał wtedy, że nie chce opuszczać tego domu i figura pozostała w nim do dziś. Co roku podczas procesji Bożego Ciała, pięknie przystrojoną figurę Matki Boskiej wystawiano przed domem, obok kapliczki. Tak było do lat sześćdziesiątych, kiedy nieco zmieniono trasę procesji (przestano obchodzić kuźnię wokół, tylko szło się prosto w Aleję Przyjaźni). Na drewnianym korpusie marionetkowej figury (posiadającej ruchome elementy – ręce) widnieją dwie daty z inicjałami zapisane ołówkiem: WH 1887 i MK 1890. Być może są to daty powstania z inicjałami twórców figury? Ta prawie naturalnej wielkości figura posiada opracowane rzeźbiarsko jedynie głowę dłonie i stopy depczące węża z jabłkiem na kuli ziemskiej. Ciekawostką jest również fakt, że figura posiadała dawniej naturalne włosy ofiarowane przez dziewczęta z wioski, które oddały je ku czci Marii Panny (obecnie zastąpione są peruką). I jeszcze jedna legenda związana z tym domem i kapliczką: Duża figura Matki Boskiej była przechowywana w domu, natomiast w kapliczce znajdowała się mała figurka Najśw. Marii Panny. Z upływem lat figurka rozpadła się, Tej nocy gdy figurka rozpadła się, dwoje różnych gospodarzy usłyszało w tym samym czasie głos dzwonka, jakby kapłan szedł z Wiatykiem do chorego. Resztki figury i ozdobną sukienkę wrzucono do pieca. Od tej chwili nie można było w tym piecu chleba wypiec. Pozbierano więc popiół z pieca po figurce i zakopano obok kapliczki w ziemi uważanej za poświęconą. Od tego czasu nie było trudności z wypiekiem chleba.

 

 

OSTROROGA 6

    Jeszcze po I wojnie światowej na rogu ulic Nałkowskiej i Ostroga (dawniej Feld i Sandstrasse) znajdowała się mała, bardzo zniszczona (rozpadająca się) przydrożna kapliczka. Prawdopodobnie na tym właśnie miejscu miał znajdować się cmentarz żołnierski, o czym świadczyły znalezione tu fragmenty broni i ludzkich kości. Być może dlatego to miejsce stało się celem procesji błagalnych w intencji ochrony wsi i ludzi przed skutkami wojen. Starej kapliczki już nie ma. Musiała ona ustąpić miejsca nowemu budynkowi mieszkalnemu. Na pamiątkę tamtej wybudowano nową kapliczkę, przylegającą do tego budynku, w której wnętrzu znajduje się figura Matki Boskiej z Lourdes.

KAZIMIERZA WIELKIEGO 7    

Przy ulicy Kazimierza Wielkiego 7, na posesji pani Kuczka ku pamięci poległego syna w wojnie prusko–francuskiej w latach 1870–71 rodzina Klimek postawiła krzyż kamienny. Obok stały kiedyś dwie drewniane figury świętych. Obecnie, na postumencie wykonanym z cegły klinkierowej obok krzyża znajdują się postacie: Matki Boskiej Bolesnej i św. Jana. Figury te ufundowała pani Maria Grospietsch w 1920 roku jako wotum wdzięczności za wyzdrowienie z ciężkiej choroby. Na cokole wmurowana jest marmurowa płyta z napisem w języku polskim : „Słodkie Serce Jezusa bądź moją miłością. Słodkie Serce Maryi bądź moim ratunkiem”, oraz data: 1920. W uroczystość św. Marka odprawiano dawniej przed tym krzyżem modlitwy.

KAZIMIERZA WIELKIEGO / ZIELONA

    Na rogu ulic Kazimierza Wielkiego i Zielonej (Bergstr. i Friedhofstr.) stoi murowana kapliczka, do której dawniej udawała się procesja Dni Krzyżowych. Zbudował ją w 1895 r. stary pan Bartylla swojemu synowi, który prowadził przejęte po nim gospodarstwo. Ojciec Bartylla posiadał w domu trzy figury świętych. Do wybudowanej kapliczki wstawił dwie z tych figur: Matkę Boską Częstochowską i św. Józefa. Trzecia figura znajdowała się w kapliczce przy obecnej ulicy Ostroroga (Sandstrasse). W latach trzydziestych została niestety skradziona. Właściciel domu i tej kapliczki – Johann Panitz zastąpił skradzioną figurę nową – gipsową figurą Matki Boskiej z Lourdes. Z przekazów najstarszych mieszkańców wiadomo, że kiedy z naszej parafii szła procesja na odpust do innej parafii, zabierano ze sobą owe figury świętych z kapliczki rodziny Bartylla przy ul. Kazimierza Wielkiego. Obecnie w zaszklonej wnęce kapliczki znajduje się prawie metrowa figura Matki Boskiej oraz dwie mniejsze figurki: Serca Jezusowego i św. Józefa z Dzieciątkiem.

ALEJA PRZYJAŹNI 16    

W 1843 r. Urban Piechotta zbudował w ogrodzie, przy obecnej ul. Aleja Przyjaźni 16 (Groschowitzerstr.) kapliczkę słupową w której umieścił obrazy Trójcy Przenajświętszej, Opatrzności Bożej, świętych: Urbana, Piotra, Pawła, Floriana i Jana Nepomucena. Urban Piechotta ustanowił wobec ówczesnego proboszcza parafii św. Krzyża w Opolu, ks. Karola Gaertha fundację- przekazując 10 talarów kasie parafialnej. Odsetki tej kwoty miały służyć parafii na pokrycie kosztów utrzymania kapliczki. Fundację tę zatwierdziła władza administracyjna oraz Arcybiskupi Wikariat Generalny we Wrocławiu. 12.02.1939 r. fundację tę przekazała parafia św. Krzyża tutejszej parafii. Owa kapliczka, stojąca niegdyś samodzielnie z powodu złego stanu technicznego, na początku XX stulecia została przebudowana i opiera się obecnie o dom mieszkalny. Stara kapliczka została zastąpiona z chwilą wybudowania domu przy tej posesji. Obecnie w oszklonej niszy kapliczki znajduje się figura Matki Boskiej Królowej Niebios z Dzieciątkiem.

JAGIELLONÓW 91 / JERZEGO I RYSZARDA KOWALCZYKÓW

    Na skrzyżowaniu ul. Jagiellonów i Braci Kowalczyków (Wilhelmstr. i Gross Strelitzerstr.) stała niegdyś (do momentu przebudowania skrzyżowania w latach osiemdziesiątych) murowana kapliczka z piękną rzeźbioną figurą Matki Boskiej Bolesnej, pochodzącą zdaniem rzeczoznawców z ostatniego okresu baroku, to jest końca XVIII w. Istnieją dwie wersje podające jej pochodzenie: Właściciele Piety – rodzina Kasperek – twierdzi, że ich przodek znalazł Pietę na polu franciszkańskim bądź na ich podwórku. W 1810 r. nastąpiła sekularyzacja dóbr klasztornych. W latach 1813-14 w klasztorze mieściły się lazaret rosyjski i magazyn. W 1820 r. klasztor Ojców Franciszkanów przekazano protestantom. Stary pan Kasperek pracował wtedy na plebanii o. franciszkanów. Uratował tę figurę w tajemnicy przynosząc ją do domu. Dla upamiętnienia tego wybudował przed domem kapliczkę w której umieścił ową figurę Matki Boskiej. Być może, figura pochodziła z tego kościoła. Druga wersja mówi, że figura Piety pochodzi z kościoła rozebranego na początku XIX wieku. Chodziłoby wówczas o kościół jezuicki rozebrany w 1828 r. Figura miała być znaleziona w 1830 r. Obecnie figura znajduje się w Muzeum Diecezjalnym w Opolu.

SZCZESZYŃSKIEGO 10

    Murowana kapliczka z daszkiem, pokrytym blachą, zwieńczona metalowym krzyżem znajduje się przy ul. Szczeszyńskiego. W jej prostokątnej bryle kapliczki znajduje się przeszklona wnęka w której umieszczona jest figura Serca Jezusowego. Kapliczkę tę zbudował właściciel posesji – pan Ryszard Kuśnierz w 1950 r. jako wotum dziękczynne za ocalenie syna Józefa (jednego z siedmiorga dzieci), który wypadł z okna pierwszego piętra i nic mu się nie stało. Pan Józef miał wtedy 2 latka i mieszka w tym domu do dziś.

ALEJA PRZYJAŹNI 45 (SIOSTRY ZAKONNE)

    Rok 1985 był ogłoszony Rokiem Maryjnym. Z tej okazji władze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Niepokalanego Poczęcia sugerowały, aby w miarę możliwości upamiętnić ten rok ustawiając w każdej placówce Sióstr Służebniczek figury Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej. Taka właśnie figura na czworobocznym słupie, obłożonym kamieniem wapiennym stanęła w ogródku przed wejściem do klasztoru sióstr, przy Alei Przyjaźni 45.

SOLSKIEGO (OGRÓDKI DZIAŁKOWE)

W jednej z alejek ogródków działkowych przy ul. Solskiego znajduje się najmłodsza kapliczka w Nowej Wsi Królewskiej.

KRZYŻE

Od czasów wczesnochrześcijańskich Europa znaczona jest krzyżami. Archeologia zna dwa rodzaje krzyży: zwykły i złożony. Zwykły był zaostrzonym palem, którym przeszywano skazańca, lub na który go wbijano. Złożony natomiast, zależnie od sposobu złączenia dwóch pali, przybierał formę tzw. Krzyża św. Antoniego (T), krzyża Chrystusa (†) i krzyża św. Andrzeja (X). To właśnie chrystusowymi krzyżami naznaczone są polskie dróżki, drogi i budowle, bo ów krzyż stał się środkiem pojednania ludzi z Bogiem, aktem prawnym, przedmiotem szczególnej chluby i czci, godnym naśladowania przez chrześcijan, symbolem dla ujarzmienia skłonności do grzechu i upodobnienia się do Chrystusa. Krzyż miał w tradycji chrześcijańskiej nie tylko rolę symbolu, ale pełnił określone funkcje, na przykład spotykamy krzyże cmentarne, pokutne, dziękczynne i przydrożne. Krzyże spełniające takie funkcje, owiane często legendą, ciekawymi przekazami, kryjące w sobie tajemnicę spotykamy również w naszej dzielnicy. Większość z nich to krzyże drewniane z postacią Chrystusa (pasyjką) wykonaną z odlewu. Tylko na jednym krzyżu możemy jeszcze spotkać malowaną postać Chrystusa, wyciętego z blachy (na starym cmentarzu). Według opowiadań starych mieszkańców, każda miejscowość powinna mieć cztery krzyże, każdy postawiony w innym kierunku świata. Nowa Wieś Królewska posiada zaś aż dziewięć krzyży, których usytuowanie nie jest do końca zgodne z przekazywaną tradycją, o wyborze miejsca ich rozmieszczenia zadecydowały zapewne inne fakty. I tak, na ulicy Zielonej i Al. Przyjaźni stoją dwa krzyże cmentarne, na ulicy Jagiellonów jeden krzyż pokutny, krzyż przydrożny strzeże ulicy Obrońców Stalingradu, dwa krzyże dziękczynne znajdują się na prywatnych posesjach – jeden u państwa Kornków (ul. Napierskiego), drugi u państwa Kampa (ul. Kwiatowa). Dwa krzyże kamienne stoją przy kościele parafialnym – jeden z nich to krzyż misyjny, drugi ufundowany 17.11.1929 r. przez wieloletniego kościelnego Alberta Poliwodę. Z okazji jubileuszu 25 lecie kościoła. Krzyż ten wykonała firma Braci Stehr z Głuchołaz za kwotę 1200 marek. Fundament pod krzyż wykonała bezpłatnie miejscowa firma budowlana Urbana Kornka. Jeszcze jeden, szczególny krzyż kamienny znajduje się niedaleko Odry, z dala od zabudowań, na polu pomiędzy starą cementownią Bolko a ulicą Podmiejską. Krzyż ten postawiło dwóch mieszkańców Nowej Wsi Królewskiej w latach osiemdziesiątych – pan Joachim Hallek i Jan Kasperek dla upamiętnienia zbiorowej mogiły trzech nieznanych żołnierzy poległych w styczniu 1945 r. Krzyż był dawniej cały marmurowy, dzisiaj marmurowa jest tylko jego podstawa a sam krzyż z pasyjką metalowy, ponieważ po kilku latach od postawienia został zdewastowany i wrzucony do Odry. Odnaleziono tylko jego podstawę i na nowo ustawiono już z nowym krzyżem. O tych krzyżach istnieją ciekawe przekazy i legendy zebrane między innymi w latach 1936-38 przez Marię Bretschneider z Opola, które były tematem jej pracy doktorskiej. Oto niektóre, wybrane ciekawe przekazy o naszych parafialnych krzyżach:

W połowie XIX wieku miało się zdarzyć nieszczęście obok dworku Leistenów czyli w miejscu gdzie obecnie znajduje się kościół i plebania. Na przechodnia o nazwisku Schnura napadły psy z dworku i śmiertelnie pogryzły tegoż przechodnia. Na pamiątkę tego zdarzenia właściciel postawił w tym miejscu krzyż. Opisywana w latach trzydziestych historia krzyża powiązana jest z miejscem przy szkole, ale tej przy Alei Przyjaźni. Być może został on przeniesiony z pierwotnego miejsca przy dawnej „piętnastce” na teren przy nowo wybudowanej w 1912 r. szkole. Potwierdzeniem tego jest fakt, że w 1915 r. dyrektor generalny cementowni Basler zlecił odnowienie tegoż krzyża. Kiedy „szesnastkę” przy Alei Przyjaźni zamknięto w 1968 r. krzyż ten został przeniesiony na posesję gospodarza Chudali przy ul. Jagiellonów (róg Alei Przyjaźni).

Na rozstaju dróg – ul. Mieszka I i ul. Chrobrego (Bahnstr. i Schillerstr.) stał do lat osiemdziesiątych krzyż, który po przebudowie skrzyżowania znalazł miejsce po przeciwnej stronie w ogrodzie na posesji przy ul. Jagiellonów 91 i zwrócony był do ul. Obr. Stalingradu. Po wyburzeniu domu i wybudowniu w tym miejscu sklepu “Biedronka” w 2017 r., krzyż powędrował na ul. Jagiellonów 77 na posesję rodziny Kaczkowskich, gdzie stoi do dziś. Według opowiadań, pierwotnie postawiono go około 160 lat temu. Mieszkaniec Johann Widera w 1936 r. opowiadał: „Do tych krzyży na skrzyżowaniach dróg udawali się dawniej niektórzy mieszkańcy w Wielki Piątek wczesnym rankiem o godz. 4, przynosząc ze sobą: maselniczkę, ubijacz, miskę oraz dużą drewnianą łyżkę kuchenną. Stojąc przy krzyżu trzymali te naczynia i obracali się w trzy strony świata. Przez to zaklinanie chcieli prawdopodobnie czarownicom uniemożliwić, żeby masło sąsiadów do ich własnych maselniczek czarowała”.

Krzyż stojący przy ul. Kwiatowej 3 (dawniej Mittelstr.) został ufundowany prawdopodobnie w 1918 r. przez właściciela domu, który w ciężkiej chorobie ślubował, że postawi krzyż jak wyzdrowieje. Opowiadano również inną historię, że pan Lysson (dawny właściciel) postawił ten krzyż w miejscu gdzie się miał zdarzyć jakiś wypadek. W związku ze sprzedażą i generalnym remontem budynku przy Kwiatowej 3, krzyż został kilka lat temu przeniesiony przez mieszkańców Nowej Wsi Królewskiej do pięknego ogrodu plebanijnego.

Na starym cmentarzu przy Alei Przyjaźni, gdzie dzisiaj już nie ma po nim śladu – jedynym wspomnieniem jest drewniany krzyż ustawiony wiosną 2004 r. przez kilku mieszkańców dzielnicy. Wrócił na to miejsce po kilkudziesięciu latach nieobecności (w 1970 r. cmentarz zrównano z ziemią). O dawnym krzyżu zachowały się bardzo ciekawe przekazy, które pragnę przytoczyć dla następnych pokoleń: Ów krzyż stał najpierw przy ul. Solskiego (Josefstr.). Tam się chyba niebiosom nie podobał, bo ok. 1886 r. podczas burzy trafił w niego piorun i powalił go. Postawiono wtedy nowy krzyż, ale ten niestety przetrwał tylko ćwierć wieku, bo zniszczył go ponownie piorun. W 1914 r. postawiono więc nowy krzyż, ale już w innym miejscu, bo na cmentarzu przy Alei Przyjaźni (Groschowitzerstr.). Inny przekaz (z lat trzydziestych) mówi: „Na tym starym cmentarzu, gdzie stoi krzyż, straszą duchy. Pewna zakonnica miała z grobu wychodzić. Pewien rolnik, który wracał późno wieczorem z Opola do domu widział przy cmentarzu małego, białego pieska. Mój ojciec też zobaczył takiego ładnego białego pieska przy cmentarzu gdy wracał wieczorem tamtędy z pracy. Drogą przechodziła w tym samym czasie pewna gospodyni. Ojciec powiedział do niej, że złapie sobie tego pieska i zaniesie dzieciom. Gospodyni na to żeby zostawił go, bo to na pewno jest jakaś „duszyczka”. Ojciec pieska jednak złapał i przyniósł do domu. Dzieci już spały. Uścielał wówczas pieskowi pod ławką legowisko. Gdy się o piątej rano przebudził, poszedł od razu do tego pieska, lecz pieska już nie było, mimo, że okna i drzwi były pozamykane”.

Drugi krzyż cmentarny został postawiony przed kaplicą cmentarną, na cmentarzu komunalnym przy ul. Zielonej w 1958 r. Od tamtego czasu był już dwa razy wymieniany na nowy ze względu na zły jego stan. Pierwszy raz przez pana Alojzego Niestroja w 1975 r. drugi raz wiosną 2004 r. Fundatorami tego nowego byli: Kainka Helmut, Bernard Niestrój i pani Kiziak a małą kapliczkę, która jest zawieszona na krzyżu wykonał Joachim Hallek. W kapliczce tej znajduje się figurka Serca Jezusowego. Na nowym krzyżu znajduje się obecnie duża pasyjka Chrystusa, która zastąpiła malowaną postać Chrystusa wyciętego z blachy. Ta zaś została zamocowana na nowym krzyżu znajdującym się na dawnym cmentarzu przy Alei Przyjaźni.

Krzyż dziękczynny z 1947 r. stoi na posesji rodziny Kornek przy ul. Napierskiego. Został postawiony przez Herberta Kornka – wieloletniego kościelnego (od 1928 r. do śmierci w 1971 r.) – za szczęśliwy powrót z II wojny światowej. Syn pana Herberta w 2000 r. wymienił drzewo tego krzyża na nowe, zastępując blaszanego Chrystusa na pasyjkę odlaną z mączki marmurowej.

Jedyną pamiątką tymczasowego kościoła funkcjonującego od chwili erygowania parafii (w 1901 r.) do zakończenia budowy kościoła (w 1904 r.) jest drewniany krzyż z Chrystusem, który pełnił rolę ołtarza w tym kościółku a dzisiaj znajduje się w przedsionku kościoła, po prawej stronie.

Jeszcze jeden drewniany krzyż stał niegdyś przy ul. Walecki. W 1936 r. jego wiek był oceniany na około sto lat. Pielgrzymi zawsze zatrzymywali się przed tym krzyżem, by się pomodlić. Fundatorem krzyża był pan John a następnie pani Stellmach, gdy ten ze starości został zastąpiony nowym.

Tekst z I rozdziału książki „NWK Dzieje Miejscowości. Historia kościoła”.

Joachim Sosnowski